Obecnie
grupy kierujące inżynierią społeczną, czyli tak zwane elity, establishment,
dążą do całkowitego zunifikowania społeczeństw i zatarcia wszelkich różnic.
Nadal jednak jest to eksterminacja, długotrwała eksterminacja mentalna
wyzuwająca z tożsamości. Rzeźnia mózgów. Produktem tego procesu jest człowiek
nieświadomy korzeni i przeszłości oraz nie interesujący się przyszłością.
Człowiek bierny. Bierny wobec zastanej rzeczywistości, o roszczeniowej postawie
wobec świata; oczekujący jedynie poleceń, które może wykonać. Człowiek ten nie
zastanawia się nigdy nad konsekwencjami swych czynów dla otoczenia, a myśli
tylko o sobie. Jest to człowiek hodowany w celu właśnie bierności, ewentualnie
bycia pożytecznym idiotą. Kształtuje się postawę trybu w machinie, stara się
pozbawić potrzeby samodzielnego postrzegania rzeczywistości i braku
odpowiedzialności za swe życie, które oddaje się organom administracyjnym,
korporacjom oraz mediom. Wmawia się ludziom, że nie są w stanie sami o sobie
decydować-potrzebują do tego nadzorcy, który lepiej od nich wie, jak maja
funkcjonować w społeczeństwie. Wywołuje się w ludziach lęk przed wolnością.
Globalizacja jest potężnym narzędziem wykorzystywanym w celu budowania
powyższego modelu człowieka-tworzy i propaguje normę właściwą dla bogatszej
części świata i roztapia indywidualność-personalną i społeczną-w ogólnej masie.
Makdonaldyzacja kultury spłyca i oddala lokalne tradycje zastępując je
multikulturową papką.
Jest to
doskonała forma eksterminacji umysłu przy zachowaniu siły roboczej i utrzymaniu
systemowego status quo. Czysta ekonomia i przemyślany biznesplan.
I
Zjawisko
emigracji Polaków i zniekształcenie tego zjawiska w oficjalnych mediach to
dobry przykład mechanizmu stosowanego w inżynierii społecznej. Kraj, z którego
wyjechało za chlebem ponad 5 % mieszkańców przedstawiono jako jedyny w UE,
który oparł się światowemu kryzysowi. Nie powiedziano, że głównie dzięki
zarobionym na zachodzie pieniądzom przesyłanym rodzinom w Polsce oraz
wrodzonemu kombinatorstwu Polaków pozwalającym nam przetrwać biurokratyczne
przeciwności, które-przy ciągłym wsparciu aparatu państwowego-hamują
bezustannie wszelki rozwój prywatnej przedsiębiorczości. Może również dlatego,
że po prostu nie odczuliśmy w codziennym życiu tej drobnej dla nas zmiany, jaką
jest światowy kryzys gospodarczy?
Nieprzypadkowo
nasuwa się tu wizja kontynuacji polityki Bismarcka, a nawet koncepcji
lebensraumu-Polak jako niezdolny do samostanowienia i przeznaczony do pracy na
rzecz właściciela przyrząd, który można wymienić. Nie jest istotne, że trwa to
tak długo-należy zwrócić uwagę na konsekwencję Niemiec, a zatem również UE w
dążeniu do celu, który pozostaje ten sam. Zmienił się jedynie sposób. Roboty
przymusowe nadal mają miejsce, choć inna jest ich forma i przyczyna, jednak-co
zabawne-teraz teraz wyjeżdżamy na własny koszt, a na miejscu płacimy za swoje
utrzymanie. Aktualnie eksterminacja przebiega poprzez asymilację i
wykorzystywanie zdolności nabytych przez robotnika w kraju pochodzenia. Pracą
buduje się poczucie wspólnoty. Lebensraum poszerzany jest też w procesie
umożliwienia wykupywania gruntów przez obcokrajowców, przeciw czemu protestują
polscy rolnicy-bardziej świadomi zagrożeń z tego wynikających i miłujący
ojczyznę niż ludzie decydujący o akceptacji tego działania w naszym kraju.
Należy wspomnieć również o zwrocie terenów potomkom przedwojennych właścicieli
na terenach północnej i zachodniej Polski, które są roszczeniami w ogromnej
większości absurdalnymi. Oczywiście absolutnie nie można potępiać takiej
polityki Niemiec i UE wobec Polski i krajów przyłączonych do unii w 2004 roku i
później. Jest to przykład czystej wody egoizmu państwowego prowadzonego-w tym
przypadku-w interesie obywateli. Polskie „elity polityczne” powinny raczej uczyć
się takiego zachowania niż mu się poddawać; oczywiście nie w wymiarze
całościowym-mamy wszak własną kulturę i własne cele. Tylko, że w przypadku
aktualnego rządu mamy do czynienia z totalną ignorancją dupolizostwem. Dobry gospodarz
dba o swoją trzodę, ona przecież go utrzymuje. Co jakiś czas zabije jedną z
krów, ale opiekuje się, chroni i inwestuje w rozwój, bo więcej najedzonych i
zadowolonych krów to pełniejszy żołądek. Rządzący Polską zachowują się niczym
wygłodniała dzicz starająca się pożreć wszystko jak najszybciej nie zważając na
problemy gastryczne, które ten brak umiaru z pewnością wywoła. Ta zwyczajna
eksploatacja przywodzi na myśl taktykę spalonej ziemi lub działania carskich
władz na terenach zaboru. Wiadomo, że władza deprawuje; trzymający się stołków
kradną, ale że aż tyle i bez obawy o to, że w końcu nie już będzie niczego, co
można by ukraść? To tylko pazerni idioci czy osoby posiadające wiedzę na temat
przyszłości III RP i mający świadomość ograniczenia czasowego?
Cóż-takie
reguły demokracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz