środa, 14 października 2015

wybory 25.10.2015 r.

  Tegoroczne wybory parlamentarne mogą okazać się przełomowymi i wprowadzić pierwszą od wielu lat sporą reprezentację prawicy. Dotychczasowe lewicowe rządy, nawet te o charakterze propolskim (choć najczęściej jedynie w sferze deklaratywnej bądź uzależniające interes narodowy od czynników zewnętrznych) doprowadziły do gospodarczej zapaści, eksodusu milionów Polaków i biurokratycznego rozbuchania aparatu administracyjno-urzędniczego. Nie tylko formowane rządy obierały socjalistyczny kierunek, słusznie dostrzegając w wyborcach idiotów łasych na obietnice i populistyczne zagrywki. Cały parlament każdej kadencji od lewa do prawa był najczęściej lewicowy z kilkoma wyjątkami i nieznaczną liczbą posłów. Być może teraz-w dobie przemian- uda się wykorzystać szansę reorientacji społeczeństwa na klasyczną prawą stronę, choć oczywiście ogromna większość dzisiejszych wyborców prawicy to niegdysiejsi wyborcy przeciwnej strony części politycznej- nieświadomi i kreowani przez środowisko i media są tylko nieco mniej szkodliwi niż pożyteczni idioci na lewicy, jednak ta reorientacja rodzi oczywiście nadzieję na poprawę stanu świadomości społecznej, bo tradycyjnie na prawicy każdy człowiek czuje presję rozwoju intelektualnego, a nie zamknięcia się w sobie i uwstecznienia, co jest charakterystyczne dla masowego postrzegania obywatela przez lewicę.

  Sejm kadencji, która jest już za nami był w 99% zorientowany lewicowo. Tylko kilku posłów pokazało swoimi czynami dbałość o dobro Polski i interes narodowy, reszta jest do wymiany-oczywiście nie będzie łatwo się ich pozbyć, bo spora część społeczeństwa, nawet jeśli wyjrzy czasem zza telewizora nie patrząc co zrobić, żeby ktoś coś dał to tkwi w nieświadomości przyjmując za prawdę kłamstwa i pogrążając się w semantycznym chaosie, który gubi zjednoczenie patriotów.

  Taka własnie jest podstawowa różnica między prawicą i lewicą: prawica dąży do przywrócenia wolności-a co za tym idzie, również odpowiedzialności-a lewica do narzucenia masie jednolitego monolitu-nawet w wydaniu narodowym lub religijnym-którego nie da się zrealizować, dopóki istnieją ludzie potrafiący myśleć.

wtorek, 13 października 2015

o religii w szkole

  Obecność religii na liście przedmiotów szkolnych jest błędem.

  O ile w 1950 roku za cenę potępienia na papierze podziemia niepodległościowego kardynał Wyszyński zagwarantował powszechne nauczanie religii w państwowych szkołach oraz istnienie KUL-u to w tamtym czasie miało to sens jako wprowadzenie alternatywnego do komunistycznego sposobu postrzegania rzeczywistości w życiu społecznym. Można śmiało powiedzieć, że jest to jedna z bardziej istotnych przyczyn późniejszych masowych wystąpień Polaków przeciwko dyktaturze mających swój finał we wprowadzeniu stanu wojennego. Wyszyński zrobił to wbrew zaleceniom Watykanu dotyczącym działalności Kościoła na terenach państw komunistycznych. Podpisane porozumienie paradoksalnie było oznaką głębokiego patriotyzmu kardynała, a także wnikliwej analizy sytuacji powojennej w Polsce i spojrzenia w przyszłość kraju. Dzięki temu udało się uniemożliwić wyrugowanie katolicyzmu z przestrzeni publicznej i silne związanie go z polskością.

  Ten czas minął.

  Teraz, gdy Kościół odchodzi coraz dalej od swych fundamentów i produkuje wyznawców bez świadomości należy usunąć religię ze szkół i zostawić jej nauczanie w gestii kurii i każdej parafii z osobna. Jedynie wtedy uda się wychować chrześcijan miłujących chrystusowe prawdy, bo tylko ci, którzy tego chcą i pragną mogą z należytym szacunkiem przyjąć nauczanie. Nie rzuca się pereł przed wieprze. Każdy wie, jak wygląda nauczanie religii w szkole-to profanacja i zmarnowany czas. Nauka religii w parafialnym kościele wyeliminuje tych, dla których wiara jest żartem i w tym samym czasie będą mogli robić coś innego-na zajęcia uczęszczać będą ci, dla których są to sprawy ważne i ciekawe, a nie nudny przedmiot w szkole. Oczywiście dzięki temu przy każdym kościele wytworzy się prężna grupa aktywnych katolików, którzy swoim życiem będą dawać przykład, w przeciwieństwie do teraźniejszej sytuacji, kiedy jest w naszym kraju niemal 100 % chrześcijan, ale w życiu i na ulicach nie widać nawet setnej tego części.

  By dzisiaj zachować chrześcijański charakter kultury polskiej należy usunąć religię ze szkół i zostawić jej naukę w rękach polskiego Kościoła. Pozwoli to pozbyć się politycznych hipokrytów wycierających sobie Bogiem i wiarą pyski, byleby dostać się do żłoba, a wiara z kolei będzie w ludziach świadoma i głęboka, a nie jak dziś tylko bluźnierstwem.

  Nie rzuca się pereł przed wieprze.

sobota, 4 lipca 2015

o schematach i niewoli (18 czerwca 2013)

   Patriotyzm jest schematem. wartości to schematy. tradycja to również schemat. Skąd więc w ludziach pragnących wolności tyle pozornie ograniczających schematów? Prawdą jest, że człowiek wolny sam narzuca sobie pewne szablony, wedle których postępuje. Sam wybiera skodyfikowany przekaz, którego jest materialnym wcieleniem i który sobą oraz swymi czynami propaguje. Człowiek dążący do wolności odnajdzie ją właśnie w schematach, które akceptuje. W mediach głównego nurtu patriotyzm jest zrównywany z faszyzmem, co w Polsce nabiera szczególnego wydźwięku, bo jak ktoś, kto kultywuje pamięć o ludziach poświęcających życie w walce ze zbrodniczą ideologią może być przez swoje umiłowanie do ziemskiej ojczyzny oficjalnie postawiony w jednym rzędzie z okrutnymi mordercami??? Człowiek z biało-czerwoną flagą poprzez znak równości stawianym przez wiadome media z faszyzmem-czyli aborcjami, eugeniką i ludobójstwem na ogromną skalę jest zagrożeniem dla społeczeństwa oraz idealną-choć sztucznie wykreowaną-przeciwwagą dla normalnego systemu, jakim jest postkomunistyczna demokracja. Oswaja się poprzez tego rodzaju kontrast jeszcze bardziej zbrodniczą ideologię stalinizmu, dając sygnał, że teraz jest inaczej.

   Zmieniły się oczywiście tylko metody.

   Niewygodne osoby popełniają samobójstwa trzema strzałami w głowę, topiąc się podczas łowienia ryb lub umierają nie wiadomo czemu w stojących samochodach. zaiste przerażający to świat-ten z tvn-u jest lepszy, bardziej kolorowy i przyjemniejszy. Dobrze jest też poczytać wyborczą, żeby wiedzieć, jak jest naprawdę: wszędzie faszyści (ale już nie naziści, bo socjalizm nie jest taki zły), wszędzie opętany wiarą i nienawiścią do władzy naród, a przecież władza tak bardzo się stara i dla narodu poświęca.

   Dobrze, że jest wyborcza, bo dzięki niej wiem, że jakiekolwiek zagadnienie poruszy to z pewnością nie jest tak, jak jest tam to coś opisane. A najczęściej jest po prostu na odwrót.

   Dlatego by być w wolnym w schematach, ktore na siebie nakładamy, należy być pierwej świadomym. Po pierwsze świadomym, że w przypadku patriotyzmu-nasza Ojczyzna nie z tego jest świata, to jedynie nasz ziemski dom, ziemska ojczyzna, ale jeśli dom to urządzam go tak, jak chcę. Po drugie świadomym-mechanizmów społecznych, które warunkują życie i świadomym działań tych, którzy pod pozorem wolności sprzedają czystą niewolę. Tak, jak po '89, gdy zamieniono nam klatkę na większą, ale od 2004 pręty znów systematycznie się zaciskają. Najgorsze jest to, że sami na to pozwalamy oddając wolność i ideały kawałek po kawałku.

   Jak to jest, że naród którego reprezentanci przelewali krew w każdym zakątku świata walcząc o czyjąś wolność u siebie nie potrafi się porządnie zbuntować?

   Lata komunizmu opłacały się: wytępiono patriotów, wyhodowano konformistów.

   Tak to jest: łatwiej wyzwalać narody zniewolone niż wyzwolić się z zakłamania w sobie. jesteśmy dla siebie okrutni tą biernością. Podstawowa dewiza każdego Polaka to: jakoś to będzie.

   Oj, chyba znowu nie...

tekst ukazał się 18 czerwca 2013 roku na portalu niepoprawni.pl

o strachu Tuska przed gniewem narodu i utratą władzy ( 24 czerwca 2013)

   Są oczywiste przesłanki, dzięki którym dostrzec można, w którą stronę zmierza polityka rządu. Po pierwsze to wypełnianie odgórnego, globalnego projektu inżynierii społecznej, widać to w mediach, w posunięciach koalicji, ale również-o wiele bardziej namacalnie-na ulicach w postaci efektów powyższych działań. Po drugie, bardziej lokalnie-po zachowaniach premiera. Aktualnie ta osoba sra pod siebie ze strachu. Wie, jak wiele zła uczynili obywatelom i widzi, jak mocno kraj zaczyna się wściekać. Czara goryczy coraz szybciej się wypełnia i czas kropli, która ją przeleje zbliża się nieubłaganie. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli utraci władzę zostanie surowo rozliczony, stąd coraz bardziej naznaczone hipokryzją (co zresztą i tak niezbyt dziwi) decyzje oraz układy, rozmowy, roszady i partyjne przetasowania. Stąd na następne lata szykuje się w pierwszym rzucie skompromitowanie PiS-u poprzez pozwolenie im na trochę władzy i będzie powtórka z lat 2005-2007 w mediach, tylko już bardziej przemyślana i nastawiona na całkowite zniszczenie opozycji w głowach wyborców PiS-u (o ile samemu PiS-owi nie uda się to wcześniej). Jeśli chodzi o opozycję mniejszego kalibru oraz wszelkie przejawy buntu i niezgody to najbardziej prawdopodobnym wydaje się scenariusz dyktatury zaowalowanej w demokratyczne mechanizmy. Coraz więcej kamer na ulicach, coraz więcej etatów w prewencji, rozbudowa aparatu urzędniczego i biurokracji (część obywateli na państwowym żłobie-brak buntu), kontrola skarbowa, podatkowa, dochodów, miejsc pracy-kontrola w każdym możliwym aspekcie, coraz większa i większa. To wszystko wynika z obaw Tuska przed sprawiedliwym gniewem Polaków, a im dłużej będzie premierował, tym bardziej gniew będzie narastał.
   To wszystko wynika po prostu ze strachu, Tusk zapętli się w spirali coraz dziwniejszych aliansów, domysłów. Będzie urabiał opinię publiczną, a jeśli się nie zbuntujemy jak najszybciej to zrealizuje się wariant białoruski, niczym samospełniające się proroctwo.

tekst ukazał się 24 czerwca 2013 roku na portalu niepoprawni.pl

wtorek, 30 czerwca 2015

opodatkowanie hipermarketów a ochrona polskiego kapitału

   Są propozycje opodatkowania sieci hipermarketów z zagranicznym kapitałem działających na terenie Polski. Ulgi podatkowe zachęcają zagraniczne korporacje do inwestycji w Polsce pobudzając gospodarkę i zwiększając poziom zatrudnienia w regionie. Pozbawienie sieci handlowych preferencyjnych warunków podatkowych mogłoby spowodować zmniejszenie poziomu inwestycji, a co za tym idzie-również zatrudnienia. Jednak kapitał pozostaje w rękach zarządów korporacji, a nie polskich obywateli.

   Z kolei polscy przedsiębiorcy płacą normalny podatek i składki (na szczęście Państwo w swej niezmierzonej dobroci pozwala im przez pierwszy rok działalności na niepełny ZUS), pozbawieni preferencyjnych warunków tracą pieniądze na powyższe miast rozwijać firmy, zatrudniać pracowników i powiększać polski kapitał.

   Pojawia się pytanie-dlaczego nie zwolnić z podatku Polaków, a zagraniczny kapitał opodatkować? Czyżby Polacy nie mogli zbudować prężnie działających sieci handlowych z  toarami polskiej produkcji (również oczywiście nieopodatkowanej)? Czy zgodny z polską racją stanu jest wywóz kapitału i praca w ojczyźnie na stanowiskach wykonawczych w zagranicznych firmach? Dlaczego wyposażenie armii, administracji, mediów publicznych to w przeważającej większości sprzęt niepolskiej produkcji?

   Ryba psuje się od głowy i nadzorczy pseudorząd nad Polską to pasożyt działający niczym rak, a nie jak zarząd korporacji podejmujący decyzje generujące zyski. Obywatele to tkanka do pożarcia, a nie udziałowcy swoją pracą i kapitałem wspomagający rozwój kraju i czerpiący z tego zyski. Jako obywatele polscy powinniśmy mieć w naszej ojczyźnie pozycję uprzywilejowaną, zwłaszcza finansowo; wszak nic się nie stanie, jeśli obce kapitałowo inwestycje wyemigrują z Polski- rynek wypełni tę niszę polskimi rękoma z korzyścią dla Polski.

   Wszystko jest proste, należy jedynie przeciąć i usunąć biurokratyczny węzęł gordyjski i zdławić systemową hydrę- ale nie mieczem, bo odrastające głowy zeżrą nas wszystkich i w końcu siebie również, pozbawiając nas przy tym granic geopolitycznych, tylko walić obuchem, by ogłuszyć i uczynić tak potulną, żeby mogła nas bronić na każde nasze skinienie.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

kolejne pomysły z parlamentu-kiełbasa wyborcza pełna ekstrementów

   Zapowiedź namaszczonej na premiera Beaty Szydło odnośnie wzrostu podatku dla osób, których dochód przekracza 300 000 zł do poziomu 39% to element walki o elektorat roszczeniowy stanowiący wszędzie większość społeczeństwa. Znamienne, że PiS i SLD  walczą o tych samych wyborców. 25 lat "wolności" skutecznie zaimplantowało w światopoglądzie Polaków postrzeganie kosmetycznych różnic dzielących uczestników Okrągłego Stołu i popijaw w Magdalence zacierając jednocześnie ich wspólny rdzeń mentalny.

   Niesamowity pomysł pani Beaty chcącej pomóc najbiedniejszym Polakom na pewno bardziej wspomoże biedne państwa zwane rajami podatkowymi, a najbiedniejszy Polak może nawet zostanie zwolniony przez chciwego kapitalistę i będzie mógł złożyć swój autograf w Urzędzie Pracy oraz pobrać zasiłek, za który zapłacą pracujący Polacy, którzy mają dochody dużo niższe niż trzy bańki na rękę.

   Wyborne!

czwartek, 18 czerwca 2015

Polonia, tożsamość i migracja

   Słowianie prą na zachód. Polacy w coraz większej liczbie osiedlają się w Europie Zachodniej i obu Amerykach. Jesteśmy obecni w Skandynawii. Niejednokrotnie wzbogacamy swoimi umiejętnościami i pracowitością rozwój gospodarczy państw i kulturę krajów, w których znajdujemy satysfakcjonujące warunki egzystencjalne. Część Polaków to biały narybek dla starzejących się społeczeństw postkolonialnych upadłych imperiów; w ich domach z dziećmi najczęściej nie rozmawia się już po polsku. Z kolei do Polski w miejsce wyjeżdżających pojawiają się w dużej liczbie obywatele państw byłego ZSSR, zwłaszcza z terenów dzisiejszej Ukrainy i wielu z nich nie chce wracać do domu, a Polskę często traktuje jako trampolinę na Zachód.
   Polacy na Zachodzie to najczęściej bardzo pracowici ludzie-bez względu czy kultywują na obczyźnie polskość czy się jej wypierają; tyczy się to również bandyterki uciekającej z Polski bądź widzącej na Zachodzie dla siebie perspektywy, bo polski kryminał nie tylko funkcjonuje w lokalnej polskiej społeczności, ale też wykazuje się kreatywnością wsiąkając w przestępczą tkankę miejscowych zyskują szacunek i profity.
   Należy się zastanowić, jak powstrzymać odrzucanie polskości i asymilację przez część zostających na Zachodzie emigrantów oraz jak my, mieszkający w Polsce możemy wspomóc tych z nas, którzy mieszkając i pracując zwłaszcza w krajach starej Unii i USA nadal kultywują polskie tradycje, aktywnie uczestniczą w życiu lokalnej Polonii i wychowują swoje dzieci po polsku. Polska społeczność w każdym z tych państw to nadal wzrastająca populacja, a co za tym idzie również elektorat, na który politycy tych państw spoglądają z coraz większą atencją. Trzeba wspomagać Polaków na Zachodzie w realizacji polskiej racji stanu, tak jak i oni powinni o niej myśleć i kierować część ze swych działań na rzecz wzrostu potęgi Polski na arenie międzypaństwowej i między narodowej.
   Z drugiej strony należy również umożliwiać realizację tym z imigrantów ze Wschodu, którzy tego chcą zachowanie swych obyczajów z poszanowaniem Polskiego dziedzictwa i historii, a staną się małą, ale integralną cząstką polskiej kultury-takie podejście zawsze wychodzi na dobre, co ukazuje chociażby trwający kilkaset lat przykład Łemków.
   Oczywiście w pierwszym rzędzie trzeba zadbać o mających Polskę w sercu potomków zesłańców z terenów Rosji czy Kazachstanu i umożliwić im życie w Polsce.
   Słowianie, a w największej liczbie Polacy cały czas prą na Zachód-nie biorąc w większości zasiłków, nie robiąc burd i nie paląc całych kwartałów miast, a ciężko pracując, legalnie bądź nie. Ci z Polaków świadomi swej tożsamości powinni-zachowując naturalny dla Polaków anarchiczny indywidualizm-w sprawach tyczących dobra Ojczyzny działać i mówić jednym głosem słyszalnym w parlamencie każdego państwa, w którym obecna jest polska diaspora, bo jeśli nie zadbamy o to wszyscy i wszędzie to za kilkadziesiąt lat będzie mowa o Polaku, wiecznym tułaczu...
   Bo państwo okupujące Polskę ma najwyraźniej inne cele i to my, Polacy musimy zadbać o nasz kraj, kulturę i przyszłość.

sobota, 13 czerwca 2015

Świadomość tożsamości

   Aktualny nawrót światopoglądowy na prawą stronę świadczy o kryzysie wartości trawiącym od dziesięcioleci Europę i Polskę, jest także efektem pracy wielu ludzi, organizacji i inicjatyw o przywrócenie kultury odwołującej się do konserwatywnych norm i zasad współżycia społecznego po okresie moralnego bydlęcenia mającym swój początek w 1968 roku we Francji w postaci strajków studenterii i związków zawodowych. Oczywiście strajki nie wybuchły bez powodu; wojna w Algierii, konsekwencje dekolonizacji, wady ówczesnego systemu zarządzającego państwem i wpływ radzieckiej agentury na środowiska lewicowe oraz lewackie chciejstwo, że dobry system sprawi, że zniknie zło, a my będziemy mogli swobodnie żreć i kopulować-taka przeciwwaga do samodoskonalenia i zaczynania naprawy świata poczynając od siebie ponosząc konsekwencje swoich wyborów ucząc się w ten sposób odpowiedzialności.
   Jednak wraz z kulturową rekonkwistą konserwatyzmu i wartości patriotycznych siłą rzeczy do głosu dochodzą tożsamościowi neofici ukształtowani przez swoje środowiska-dopiero  przeciągu kilku ostatnich lat poinstruowano ich, jakiej są narodowości, jak ważna jest historia ojczyzny i które ugrupowania polityczne popierać, a które zwalczać, o ile nie stoi to w sprzeczności z idee fixe tychże środowisk. Oczywiście neoficki zapał przydaje się w kulturowej walce, ma jednak też wadę-brak świadomości kształtowanej całe życie w oparciu o własny rozum i sumienie, zamiast tego przykładowo patriotyczna odzież jako wypełnienie tej luki i dyrektywy od liderów przyjmowane bezkrytycznie-lewicowy model zarządzania masami, które nie znają różnicy pomiędzy lewicą i prawicą, ale wykonują wszystkie wydane polecenia. Oczywiście patriotyczna odzież jest lepsza od takiej z czerwoną gwiazdą i napisem "ZSSR!!!" i nie poddaję krytyce jej istnienia i używania, zwracam tylko uwagę na to, że dla wielu osób jest to niejako proteza, wizualnie identyfikująca noszącego po prawidłowej stronie, jednak koszulka nie zastąpi całego życia z polską pasją w sercu i propolską postawą z życiu codziennym. Chodzi mi o świadomość tożsamości, bo czegoś, co zagnieździ się w sercu  w wyniku świadomej decyzji nie da się już wyrwać stamtąd żadnym sposobem. A to, co jest tylko środkiem do celów realizowanych przez jakieś grupy, jak obecnie patriotyzm  przy okazji zmiany kierunku światopoglądowego nurtu zostanie usunięty i zastąpiony czymś innym; a osoby, które miłości do ojczyzny nie mają w sercu a na koszulce, w mgnieniu oka zmienią wtłoczony im "światopogląd" o 180 stopni zapominając o przeszłości.
   To ogromne zagrożenie, któremu zapobiec może jedynie właśnie świadomość tożsamości: świadomość tego, kim jesteśmy-indywidualnie, jako część lokalnej społeczności, kraju, kontynentu i świata: i w każdej z tych sfer potrzebna jest znajomość mechanizmu działania i obserwacja relacji ja-otoczenie. Każde z nas jest odrębną indywidualnością z inną ścieżką życia i bagażem doświadczeń, tak samo każdy naród ma odmieną historię i drogę, którą przez nią szedł. Nie mając świadomości przeszłości bądź mając wybiórczą i zniekształconą pamięć bardzo łatwo zboczyć ku relatywizmowi i być głuchym na odwieczne wartości, jeśli nie są akurat przydatne w realizacji doraźnych zamierzeń. Świadomość i niezależne myślenie nie dopuszcza czegoś takiego jak tabu z bardzo prostej przyczyny-prawda zawsze jest jedna, a kłamstwa wymyślane mogą być w nieskończoność przyjmując różne mutacje. Tożsamość płynąca z wewnątrz, a nie z zewnątrz jest niezbywalna i pozostanie nawet, gdy nie będzie mogła być potwierdzona paszportem z ojczystym godłem.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Grupa Bilderberg i Polska

    W czwartek w Austrii zaczyna się coroczne spotkanie grupy Bilderberg, z którego to o przebiegu rozmów i podjętych decyzjach dowiadywać się będziemy obserwując kolejne wybuchające konflikty, nagłe zmiany kierunku polityki poszczególnych państw oraz interwencje Banku  Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zaproszony tam Jens Stoltenberg-sekretarz generalny NATO zapewne wyjedzie stamtąd stosownie poinstruowany, czyli z decyzjami dotyczącymi m.in. ISIS, Palestyny, a także Ukrainy. Nawiasem mówiąc, w zeszłym roku w Izraelu wprowadzono segregację w komunikacji na terenach okupowanych, a ponadto Palestyńczycy nie tylko nie mogą jeździć tymi samymi autobusami, co Żydzi to jeszcze, by dostać się na Zachodni Brzeg muszą gromadzić się w ustalonych punktach, przejść drobiazgową kontrolę i okazać identyfikator biometryczny(!). Żydzi pod niemieckim butem dużo się nauczyli, szczególnie organizacji pracy w obozach...
    Jedną z zaproszonych do Austrii jest również Anne Applebaum-żona Radosława Sikorskiego, co w kontekście wyników wyborów prezydenckich w Polsce i interesującej działalności rządzącej koalicji w zakresie szybkiej zmiany przepisów dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego i jego członków oraz starań o bezproblemowe przejęcie kompetencji prezydenckich w przypadku niemocy urzędującego prezydenta przez marszałka Sejmu, którym jest Sikorski  implikuje pewne refleksje. Należy na to również nałożyć doniesienia o spotkaniu rzecznika premiera Jarosława Kaczyńskiego z delegatami z Izraela i jego późniejszym dementi, jakoby nie w głowie mu było lobbowanie w polskim parlamencie na rzecz żydowskich interesów, jak zapewniał podobnie premier Tusk gdy mówił, że nie w głowie mu ustawy "o bratniej pomocy", którą prezydent Komorowski podpisał rok później, a jak powszechnie wiadowo zdementowane wiadomości nabierają sporej wiarygodności.Oczywiście nie ma z tym nic wspólnego fakt, że po delegalizacji żydowskiej masonerii w Polsce w 1938 roku restaurowana została w roku 2007, właśnie dzięki PiS-owi, którego członkowie i liderzy niejednokrotnie dali przykład lojalności wobec Izraela, jak i skrzętnie realizowali polecenia płynące z USA.
     Być może my, jako świadkowie walki klik o władzę i wpływy w Polsce, ujrzymy nagle zgodę parlamentarną z "antysystemowcami' Kukiza i kolejna energia i szansa na zmianę przepadną. Oczywiście PO jest przedstawicielstwem kliki o charakterze rabującym, a PiS przygotowującym Polskę, by była w dobrym stanie, gdy upomną się o nią jej żydowscy właściciele... Jednak te grupy więcej łączy niż dzieli.
    Możliwy jest również scenariusz, w którym prezydent elekt nie dożyje wyborów parlamentarnych, ale wtedy jedyną możliwością zmiany władzy i uratowania Polski byłby wariant uliczny i rewolucja, w której zginęło by wiele osób, a polskie ulice spłynęłyby krwią...

sobota, 30 maja 2015

WŁADZA TO MY!, czyli referendum odpowiedzialności politycznej

Ustrojem III Rzeczpospolitej jest demokracja. Oznacza to, że każdy obywatel może w demokratycznych wyborach oddać równoważny z innymi obywatelami głos. Może również oddać głos w referendum, gdy wybrana wcześniej władza zechce dowiedzieć się, co na jakiś temat sądzi obywatel.

Władza ma to do siebie, że deprawuje jeszcze bardziej tych, którym tylko na niej zależy. Taka władza chce mieć nad wszystkim kontrolę-by jej władzy nie odebrano i wszystkim chce rządzić-by się przy władzy utrzymać. Z taką władzą mamy do czynienia od 8 lat, w czym skutecznie pomaga jej parlamentarna "opozycja" oraz "niezależne" media. W obozie władzy premiuje się służalczość, chciwość i zasadę "mierny, bierny, ale wierny".

Afera, gdy minister Kopacz rozdysponowała w 2008 roku 300 mln złotych pośród kolegów i koleżanek w polskich szpitalach pomogła objąć później stanowisko premiera.

Ustawa o pomocy sił policyjnych i wojskowych, czyli „Rządowy projekt ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”, który wpłynął do Sejmu 18 stycznia 2013 roku został podpisany przez prezydenta Komorowskiego 24 stycznia 2014 plus dysydenckie głosowanie w sprawie WSI oraz sytuacja raportu o WSI, który zniknął po Smoleńsku i późniejszych wyborach, gdy wieczorem prezydentem został Kaczyński, a rano był nim już Komorowski. Swoją drogą ustawa może być wykorzystana w praktyce na jesieni...

Afery: hazardowa, taśmowa; seryjne samobójstwa, prowokacje policyjne na marszach niepodległości, przedsiębiorcy w więzieniach, przypadkowi ludzie z łapanki w więzieniach, brutalność i bezprawie policji i służb, przemoc ekonomiczna w postaci wciąż wzrastających podatków, podwyższenie podatku na wózki dziecięce i obniżenie 50 razy podatku od pól golfowych, podróże poselskie za pieniądze ukradzione obywatelom w postaci podatku, cena baryłki benzyny na rynkach światowych spadła w ciągu pół roku o 56%-rząd wyrównał to w Polsce podatkiem; sześciolatki do szkół i praca do emerytury w 67 roku życia, sprawa ZUS-u...
Jest jeszcze wiele matactw, przekrętów, nepotyzmu, kolesiostwa i zwyczjnego politycznego menelstwa i zaprzaństwa, tak więc działania rządu można ująć w słowach-WŁADZA TO MY!

A skoro ta władza jest tak pełna to i pełna musi być odpowiedzialność za decyzje podejmowane przez jej partycypantów. Stąd referendum inne od wszystkich. W tym przypadku referendum służyłoby jako głosowanie nad werdyktem w sprawie oskarżenia rządzących-transmitowanego oczywiście na żywo, w której społeczeństwo pełniłoby funkcję ławników. Powiedzmy, co kilka spraw przeprowadzano by referendum z nazwiskami na karcie-na początek: Tusk Donald Franciszek; Komorowski Bronisław Maria; Sikorski Radosław Tomasz; Kopacz Ewa Bożena; Sienkiewicz Bartłomiej Henryk; Vincent Rostowski Jan Antony; Nowak Sławomir Ryszard- to będące obecnie na topie osobistości pod względem rozpoznawalności i sympatii żywionej do nich przez naród.

Tak więc ci tytani pracy i obrońcy demokracji z pewnością przyjmą wolę narodu wyrażoną w demokratycznym referendum, gdy na kartce pod ich nazwiskami będą dwa podpunkty: jeden to propozycja obrony, drugim żądanie prokuratora-obywatel zaznacza jeden z nich.

Demokratyczne społeczeństwo państwa prawa w demokratycznym referendum podziękuje za demokrację jej strażnikom, a dobro dane obywatelom z pewnością wróci do rządzących. A na jakiś czas najpopularniejszym reality show będą transmisje z przewodów sądowych z tymi "mężami stanu" w roli głównej.



czwartek, 28 maja 2015

o niemożliwości połączenia socjalizmu i miłosierdzia

    Socjalistyczne rozwiązania gospodarcze są wprowadzane w mniejszym lub większym stopniu przez każdą ekipę rządzącą od czasu transformacji jednego reżimu w inny w 1989 roku. Skutkuje to wciąż podwyższanymi podatkami, drenażem portfeli Polaków i dziurą budżetową, która z racji swej depresji niebawem sięgnie czeluści piekielnych i będzie można ją wykorzystać do ogrzewania polskich domostw za pomocą techniki geotermalnej. Oczywiście parlament uznał by fragmenty piekła leżące w granicach III RP za dziedzictwo i własność narodu polskiego i czym prędzej prawie jednogłośnie opodatkował Polaków korzystających z tej formy ogrzewania swych domostw, a także Belzebuba z racji produkcji ciepła z grzeszników będących obywatelami państwa polskiego, używanych jako surowca i przez państwo polskie dostarczanych władcy piekieł. Razem z opodatkowaniem powstały by również państwowe spółki nadzorujące przepływ grzeszników do piekła i spowrotem-już w postaci energii termicznej. Antyteistyczna lewica i ateiści tłumaczyli by, że są niewierzący i diabeł nie będzie z nich miał pożytku, ale urzędnicy zwęszywszy nowe źródło pieniędzy do zmarnowania nie przepuściliby im tak łatwo. Po pewnym czasie działania tych mafijno-politycznych państwowych spółek przyszedłby czas na ogłoszenie ich upadłości i sprzedaż zagranicznemu kapitaliście z zyskiem, który powędrowałby w prywatne kieszenie wrażliwych społecznie parlamentarzystów, urzędników wyższego szczebla i inszych kolesiów. Wiadomo, że interes musiał by upaść, bo w rękach socjalistów-a szczególnie tych, którzy od ćwierćwiecza obsiadają stolce okupującego nasz kraj państwa- nawet kopalnie diamentów okazałyby się nierentowne.

    A skąd wziąć materiał opałowy w postaci grzeszników wymagany, by owo przedsięwzięcie miało rację bytu i było co opodatkować? Skąd w katolickim kraju tylu grzeszników, gdy politycy na prawo od SLD przy okazji plebiscytów wyborczych powołują się na swą żarliwą wiarę i chrześcijańskie wartości, którymi chcą się kierować, gdy tylko wyborcy zainstalują ich na stołkach?

    Wiara tych politykierów jest przez nich cynicznie wykorzystywana do opętania zmanipulowanego przez speców od reklamy nieświadomego elektoratu, którego z kolei wiara ma charakter ceremonialno-odpustowy i jest tak samo pusta, jak przestrzeń pomiędzy uszami jego przedstawicieli.
Bóg dał ludziom wolną wolę i na wszystko nam pozwala, dał jednak kilka wskazówek, jak świętować w niebiesiech dobre życie doczesne, a nie stać się opodatkowanym materiałem opałowym, dla którego każdy grzech zwiększa wartość kaloryczną opału. Jedną z tych niewielu wskazówek jest dekalog, a tam przykazanie: nie kradnij.

    Socjalistyczna gospodarka pozwala państwu na interwencję w niemal każdą sferę życia poprzez proces stale rosnącej przemocy ekonomicznej. Samoobrona przed kradzieżą jest traktowana jako atak na "własność państwową" i ustawowo karana represjami w postaci kar finansowych i wyroków, a w przypadku wyjątkowego sukcesu wynikającego z przedsiębiorczości nawet izolacją w więzieniu. Takie prawo ustanawiają chrześcijanie pragnący jedynie dobra obywateli i ojczyzny?

    Socjalistyczna wrażliwość społeczna nakazuje przykładowo zabierać rodzinom wielodzietnym, gdzie rodzice ciężko pracują i dawać samotnym matkom, które żyją tylko z takich zasiłków. Wiadomo, że jest to trudna sytuacja, ale takimi sprawami zawsze zajmowały się zakony i fundacje, a nie państwo! Ludzie, którzy chcieliby wprowadzić w życie chrześcijańską cnotę, jaką jest miłosierdzie spotkają się z biurokratycznym murem, a taki system "pomocy" doprowadza do ogłupienia społeczeństwa i braku odpowiedzialności za swe czyny. Ludzie żyją jak bydło i zadowalają się ochłapami rzuconymi przez państwo-gdzie tu jakieś chrześcijańskie wartości? W gospodarce wolnorynkowej samotna matka pozbawiona pomocy państwa znalazłaby ją w zakonie, fundacji lub u ludzi dobrej woli, a jej sytuacja byłaby nauką odpowiedzialności dla niej, dziecka i wszystkich, których by spotkała. W socjalistycznym społeczeństwie(chodzi również o socjalistyczną mentalność polegającą na roszczeniowej postawie wobec wszystkiego wokół i braku odpowiedzialności za swe czyny)  rozpadają się związki, panuje rozwiązłość bez odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji, a trwająca rodzina jest ciemiężona. Wolny rynek uregulowałby takie kwestie w ciągu jednego pokolenia, a właściwie kilkunastu lat zważywszy na dzisiejszą degenerację w sferze moralnej-stabilne związki, szczęśliwe rodziny, dzieci dorastające w spokoju-nowe pokolenie odpowiedzialne i silne moralnie i duchowo. A ludzie dobrej woli skupieni w fundacjach, zakonach i innych nieformalnych ruchach o charakterze solidaryzmu społecznego z pasją pomagaliby potrzebującym i nie było by takiego horrendalnego marnotrawstwa funduszy i tak bezczelnych kradzieży.

    Innym przykładem chrześcijańskiej dobroci socjalistycznego państwa jest deklarowana przez większość polityków pomoc dla frankowiczów. Czy to idioci nie potrafiący myśleć? Czy raczej odpowiedzialni za siebie i rodziny ludzie, którzy zaryzykowali? Może jeszcze wszystkim palaczom zrobić prezent przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi i obniżyć cenę paczki papierosów do tej sprzed wejścia do UE, a różnicę niech pokryją chorujący przewlekle na nowotwór-palacze to spory elektorat, może nie chcieli do Unii albo nie mieli zamiaru się uzależnić? I znów-wolny rynek pozwoliłby zadziałać solidaryzmowi społecznemu, dobrzy ludzie otrzymaliby wsparcie, a źli i egoiści szybko i na długo by się nauczyli, że dobro wraca; a nie socjalistycznemu państwu, za którego "pomoc" słono płacimy.

    A teraz-skąd w wolnym rynku mielibyśmy pieniądze na prywatne dotowanie zakonów fundacji i poszkodowanych? Jeśli w socjalistycznym państwie zarabiam 3000 złotych to 1000 zabierane mam przez państwo na ZUS, bo sam tymi pieniędzmi to bym pewnie krzywdę sobie zrobił, ale na szczęście socjalistyczne państwo wie lepiej ode mnie, jak je dla mojego dobra wykorzystać-tych pieniędzy raczej już nie zobaczę, chyba że jakieś ochłapy po-jeśli dożyję- skończeniu 67 roku życia... zostaje mi 2000 z czego jakieś 30% lekko licząc schodzi mi na podatki od produktów i usług, więc zostaje mi 1400 zł.   Opłacam opodatkowane mieszkanie i opodatkowane rachunki i reszta zostaje mi na pobudzenie gospodarki, bo opłacenie bezproduktywnej pracy urzędników jest na pierwszym miejscu... A teraz w wolnym rynku liczymy(bez podatków-dodamy je później|): 3000 minus jakieś 1000 na wszystko podstawowe i 1000 na pobudzenie gospodarki i prywatne ubezpieczenie zdrowotne itp., czyli zostaje mi 1000-płacę nawet 500 zł podatku i nadal mam w kieszeni 500 zł, z którymi mogę robić, co zechcę, na przykład zainwestować, odłożyć lub przekazać zakonowi lub fundacji na cele statutowe.

    Dziura budżetowa nie jest w wolnym rynku już tak głęboka i nie sięga piekła, które i tak nie jest tak gorące, jak dotąd z powodu mniejszej liczby trafiających tam grzeszników, ponieważ na ziemi nie opłaca się grzeszyć.

o szkodliwości wrodzonego czynnego prawa wyborczego

    Wyniki ostatnich wyborów zaskoczyły wyborców i przeraziły gównonurtowe media. Nowo wybrany prezydent napawa grozą dziennikarzy i redaktorów gazet, stacji radiowych i telewizyjnych, a także portali internetowych, a szczególnie wyborców Komorowskiego, którym wydaje się chyba, że Kaczyński ma już informacje, na kogo oddali swój głos i przyjdzie, by osobiście każdego z nich zastrzelić podczas czytania wywiadu z politykiem PO w jakiejś polskojęzycznej gazecie...

    To oczywiście wyolbrzymienie, jednak w taki sposób funkcjonują umysły ludzi o mentalności wyniesionej z lat PRL-u lub wykształcone po transformacji systemu poprzez indoktrynację w coraz bardziej z roku na rok ogłupiającej uczniów szkole, ideologiczne kształtowanie poglądów i zdania na temat aktualnych zdarzeń mediami oraz wiele innych czynników, którym poddają się nieświadomi prawideł wyborcy i którym wydaje się, że bez większego wysiłku umysłowego wyrabiają sobie "własne" zdanie, poparte uznanymi autorytetami.

    Wiadomo, że istotniejszych różnic programowych pomiędzy kandydatami na prezydencki stołek nie ma i celem prezydentury jest utrzymanie status quo, rózni ich tylko systemowa klika, która chce smakować precjoza władzy. Wynik całe szczęście jest korzystny dla Polski i Polaków, ponieważ kliki zajęte wewnętrznymi (tzn. wewnątrz systemu pookrągłostołowego) tarciami i niesnaskami, a w efekcie również starające się medialnie wyreżyserować przedstawienie zmiany iluzorycznej władzy- dadzą odetchnąć trochę Polakom od swych reżimowych zapędów; choć oczywiście biurokratyczne koszty zmian poniesie podatnik, ale to zapewne ogłosi się dopiero po wyborach na jesieni znajdując jakiś wyjątkowo ważki powód; chyba, że żadnych wyborów nie będzie, bo wobec obywatelskiego wkurwenia przedstawiciele partii parlamentarnych stworzą "radę jedności narodowej" pozwalającą zachować im jeszcze na jakiś czas synekuralne koryto.

    Kasta urzędnicza średniego szczebla oczywiście nie musi martwić się o swoje stanowiska, każdej kolejnej socjalistycznej władzy kadra z doświadczeniem będzie potrzebna do administrowania państwem-zetnie się kilka głów-w sensie medialnym-ofiarnych kozłów i rozbuduje się aparat władzy o kolejne synekury; przecież większość posłów to rozsmakowane w państwowym strumieniu naszych pieniędzy żarłoki, utrzymujące się jedynie dzięki dietom. To tyczy się również większości osób obsadzających państwówkę, a jest ich już około pół miliona.

    Dlaczego więc tak się dzieje, a to wszystko nie jest literacką antyutopią, tylko rzeczywistością? Jednym z wadliwych komponentów systemu demokratycznego jest sam wyborca. Wybory nie polegają na indywidualnej decyzji, który z kandydatów (lub partii, z listy której startuje) ma najlepszy program, a na pijarowskiej i socjalmedialnej manipulacji. Sondaże nie przedstawiają poparcia dla danego programu, ale są statystycznym obrazem skuteczności wizerunkowego działania sztabów wyborczych i specjalistów od reklamy. Czy wyborcy, którzy własne zdanie wyrabiają sobie, gdy ktoś im je powie zasługują na czynne prawo wyborcze? Czy tacy wyborcy mogą wybrać mądrze, gdy wybierają wciąż tych samych skorumpowanych i skompromitowanych złodziei? Chyba trzeba bronić demokrację przed nią samą... Rozwiązaniem tej wady systemu może być czynne prawo wyborcze nabyte, a nie wrodzone. Wprowadzone testy ze znajomości podstaw ekonomii, historii, historii współczesnej, bieżących wydarzeń w kraju i krajowej gospodarki, a przede wszystkim z partyjnych programów. Wyeliminowałoby to właśnie wyżej opisanych nieświadomych i podatnych na manipulacje posiadaczy czynnego prawa wyborczego. Oczywiście do testu takiego każdy mógłby podchodzić aż do skutku-być może byłaby to odpowiednia motywacja do samouświadomienia i obywatelskiego rozwoju dla polskiego narodu. A jeśli ktoś nie chce mieć wpływu na decyzje zapadające na Wiejskiej to przecież jego osobisty wybór. Efekt byłby taki, że czynne prawo wyborcze miałoby zaledwie kilka procent społeczeństwa, ale ta liczba ciągle by wzrastała, a wybór oparty byłby na rzetelnym przeświadczeniu o postawieniu krzyżyka w prawidłowym miejscu.

    A partie socjalistyczne też nie miałyby racji bytu i zniknęłyby wszystkie po pierwszych wyborach.

    Jest taka histotyjka: Kiedy jest demokracja? Gdy dwa wilki i koza głosują, co jedzą na kolację. A kiedy jest wolność? Kiedy dobrze uzbrojona koza podważa wyniki takich wyborów.
Świadomi wyborcy uzbrojeni w czynne prawo wyborcze, gdy wilki go nie posiadają nie dopuściliby nawet do takich szkodliwych wyborów.